września 25, 2020

Covery lepsze od oryginałów?#1 - Lana Del Rey / Bobby McFerrin / Depeche Mode i inni

Covery lepsze od oryginałów?#1 - Lana Del Rey / Bobby McFerrin / Depeche Mode i inni

Czasami zdarzają się takie sytuacje, kiedy powstają covery znanych piosenek, czyli nowe wersje tych najbardziej znanych utworów muzycznych.  Zdarzają się te gorsze, nie sięgające oryginałom do pięt, te inne, które są w zupełnie innym stylu niż pierwotne wersje, albo takie, które są nawet lepsze od tych oryginałów. Sama słucham dużo coverów i przeróbek znanych utworów, więc chciałabym się z Wami podzielić o moje doświadczenia z coverami i  może polecić jakieś nietypowe wersje Waszych ulubionych utworów😇.

 

Mad World - Tears for Fears / Imagine Dragons 

Ja zdecydowanie wolę klimat tej piosenki w wykonaniu Imagine Dragons, który zresztą jest podobny do tej drugiej bardzo znanej wersji od Gary'go Jules'a.

 

 Video Games - Lana del Rey / Tom Odell

Tutaj mam zestawienie całkiem podobnych do siebie wersji, a jednak trochę różniących się. Dopiero po jakimś czasie spodobała mi się oryginalna wersja od Lany del Rey, ale utworem w wykonaniu Toma Odella też nie gardzę.

 

 Don´t Worry Be happy - Bobby McFerrin / The Baseballs

Z pewnością każdy zna tę piosenkę i z pewnością każdy ją sobie czasami nuci pod nosem, a ja niedawno obczaiłam wersję od moich ulubionych The Baseballs, która baardzo różni się od oryginału. Dlatego myślę, że może nie każdemu może wpadnąć w ucho, ale mi się bardzo spodobała, bo uwielbiam tę grupę muzyczną i ich przeróbki piosenek w stylu rock'n'roll i retro.

 

 Valerie - The Zutons / Amy Winehouse i Mark Ronson

Jedną z moich ulubionych piosenek jest właśnie "Valerie" Amy Winehouse i byłam bardzo zaskoczona, że to jest cover. 


 

Enjoy the Silence - Depeche Mode / Anberlin

 "Enjoy the Silence" nigdy nie był moim ulubionym kawałkiem, raczej kojarzyłam go tylko z radia, ale wersja Anberlin dodaje tej piosence jeszcze więcej drivu - dlatego koniecznie posłuchajcie!


 

Skinny Love - Bon Iver / Birdy

Kiedy oglądałam serial "The Vampire Diaries" natknęłam się na sporo dobrych utworów, które koniecznie dodałam do mojej playlisty, bo ten serial ma naprawdę niezły soundtrack. Właśnie tym utworem Birdy jeszcze bardziej mnie urzekła swoim podejściem do muzyki, a brawa dla Justina Vernona, który jest autorem oryginalnej wersji "Skinny love" i członkiem zespołu Bon Iver.


Oczywiście, że coverów znanych utworów jest masa i już powoli szykuję następne moje ulubione covery dla Was, więc wyczekujcie kolejnego muzycznego wpisu na moim blogu!

Śmiało napiszcie, które wersje bardziej wolicie znanych piosenek?



września 18, 2020

Miniksiążkowe recenzje #2 - S.T.A.G.S./ Marsjanin/ Samarytanin/ Blisko ciebie (By your side)

Miniksiążkowe recenzje #2 - S.T.A.G.S./ Marsjanin/ Samarytanin/ Blisko ciebie (By your side)
 
Mam dla Was następną czwókę niedawno skończonych lektur, niektóre z mojego TBR'u a jedna poza. Zapraszam na minirecenzję tych właśnie książek! W komentarzach na dole możecie mi napisać, co Wy ostatnio czytaliście i czy Was niektóre książki zainteresowały?
 

S.T.A.G.S. - M.A. Bennett

Zacznijmy od tej książki, którą już dawno przeczytałam, ale dopiero teraz się tym chwalę🙈. Powiem tak, fabuła mnie bardzo zaciekawiła, kiedy decydowałam się kupić tę książkę. Stara szkoła z internatem, grupa młodzieży z sekretami, jeden krwawy weekend w tajemniczym miejscu... To brzmi jak książka dla mnie! Pomimo tego, że książka mi się spodobała, to nie była taka jak oczekiwałam. Mamy tutaj naprawdę ciekawie przedstawioną szkołę, ze swoimi starymi tradycjami i to wszystko ma bardzo dobry klimat. Słabszą stroną tej pozycji są, moim zdaniem, bohaterowie. Główna bohaterka miejscami nie podejmowała logicznych decyzji, ale mimo tego dało się ją zaakceptować i w malutkiej mierze jej kibicować. „Ludzie średniowiecza“, mowa tutaj o tej elitarnej grupie z sekretami, zlewali mi się i oprócz głównego ich przedstawiciela, nie dało się rozróżnić innych z tej grupy. Szkoda, że tak poszło z bohaterami, bo myślę, że ta grupa miała potencjał, ale członkowie nie otrzymali oryginalnych charakterów, które byłyby nie mylące się z innymi, których by można było pokochać. Generalnie to polecam tę książkę, bo dzieją się tam naprawdę ciekawe rzeczy. Ja serię na pewno będę kontynuować, bo jednak zainteresowała mnie i liczę na to, że nasi główni bohaterowie przekonają mnie bardziej do siebie niż w tym pierwszym tomie.
 

Marsjanin - Andy Weir

Ta książka to całkiem fajna lektura! Astronauta opuszczony na Marsie, bez kontaktu z Ziemią musi zacząć radzić sobie sam, by przetrwać sam na sam z czerwoną planetą. Książka jest bardzo dobrze napisana, nie brak tutaj szczegółowych opisów przemian chemicznych etc., które nam w formie dzienniku tłumaczy właśnie główny bohater, Mark Watney, czas od czasu rzucając sarkastycznymi żartami. Mamy tutaj też dobrze opisane nie tylko, jak sobie Mark Watney radzi, ale nawet jak Ziemia, NASA i załoga Hermesa, którzy zostawili, przez pomyłkę i wypadek Marka na Marsie. Możemy poznać kulisy całej wyprawy Aresa 3 na Marsa, która widamo jest fikcyjna, ale  w przyszłości całkiem prawdopodobna. Książka bardzo mi przypadła do gustu, jednak ma jeden znaczny minus - czyta się ją powoli, pomimo tego, że nie jest aż taką cegłą. Może tylko ja miałam takie uczucie podczas czytania, ale naprawdę ją czytałam zadługo, właśnie przez te opisy działań Marka. Gdyby to można było trochę okroić od tych długich opisów, to byłaby to książka jedna z najlepszych, jakich czytałam. Może znacie lub obejrzeliście ekranizację pod tym samym tytułem z Mattem Damonem w roli głównej? Bez względu, czy tak, czy nie - bardzo polecam przeczytać książkę, jeżeli Was zachęcił opis lub film, który w zasadzie mnie zachęcił do przeczytania.
 

Samarytanin - Dete Meserve

Kojarzycie albo widzieliście film netflixowski pt. „Good Sam“? Jest to taka prawie komedia romantyczna o dziennikarce telewizyjnej Kate Bradley, której zostanie przydzielona sprawa o anonimowym dobroczyńcowi, który rozdaje pieniądze ludziom. Film mogę Wam polecić, bo naprawdę szybko się go oglądało i przekazywał ciepłą historię z dobrym przekazem, pasujący idealnie na jeden wieczór. Jednak książka... Nie była zła, spodobał mi się pomysł z tym całym Samarytaninem i przekaz, ale jednak pierwszy obejrzałam film i już tak dobrze nie szło mi czytanie, bo jak już zna się rozwiązanie fabuły, to frajda mija. Cenię autorkę za wymyślenie dobrej fabuły i bohaterów, bo czasami książka była nawet wciągająca, ale ostatecznie bardziej polecam film do obejrzenia. Jest trochę inny od książki i to be honest, nawet się z tego cieszę, że twórcy poszli z bohaterami w trochę inną stronę.
 

By your side (Blisko ciebie) - Kasie West 

Zdecydowałam się, że posłucham w audiobooku jedną z książek z mojego TBR'u, a mój wybór padł właśnie na „By your side“ Kasie West. Jest to bardzo przyjemna młodzieżówka, którą dobrze się posłuchało i myślę, że będzie się ją także lekko czytało. Ja ją przesłuchałam w języku angielskim, który nie był za trudny, więc przy okazji wychwyciłam parę nowych słówek do mojej angielskiej zasoby słownej. Opowiada nie tylko o dwóch totalnie różnych nastolatków, których przez przypadek zamknięto w bibliotece na parę dni, ale także o problemach naszych bohaterów i całkiem ważnych tematach. Głównych bohaterów nie da się po prostu nie lubić, a pomimo tego, że fabuła nie jest jakaś powalająca, to książkę polecam, szczególnie miłośnikom książek Kasie West i przyjemnych opowieści obyczajowo-młodzieżowych.


września 08, 2020

Don't judge a book tag

Don't judge a book tag


 Hej, w dzisiejszy dzień😇 mam dla Was „Don't judge a book tag“, który znalazłam na kanale Magdy z Get Booky:

1. Okładka książki, która nie pasuje do fabuły tej książki: „Dotyk Julii“

 

Tak naprawdę uwielbiam okładki tej serii - po prostu genialnie zakomponowane oko z naturą, okraszone delikatnymi szczegółami, które tylko dodawają piękna całemu wizerunkowi okładki. Jednak, może mi ktoś wytłumaczyć, co ma piernik-oko  do wiatraka? Gdy tak dłużej myślę, to tym mniej mi pomysłów przychodzi do głowy... Wydaje mi się, że tylko ten ptak w źrenicy i tęczówce ma coś do fabuły, ale to tyle...

 

2. Książka, którą polubiłam, ale z nieładną okładką: „S.T.A.G.S.“

Chociaż książka jest średnia, to ostatecznie ją polubiłam i mam zamiar kontynuować serię, ze względu na ciekawą fabułę i środowisko powieści. Wróćmy jednak do okładki... Okładka „S.T.A.G.S.“ nie jest brzydka, w sumie spoko , ale jak zobaczyłam zagraniczną wersję, to po prostu nie da się tego porównać.
Zobaczcie sami:  

Amazon.com: S.T.A.G.S. (9780525578468): Bennett, M. A.: Books

3. Książka, u której tylko okładka mi się spodobała: „Buntowniczka z pustyni“

Już tłumaczę, to nie jest tak, że tylko okładka mi się spodobała. Sama fabuła tej książki jest bardzo pomysłowa i mogę ją Wam polecić, ale do mnie jakoś nie trafiła. Wiem, że dużo osób ją chwali i uwielbia, ja też ją chwalę, ale jednak to nie są zbyt moje klimaty, więc dlatego zdecydowałam się nie kontynuować tej serii. Z półki się jej ale nie pozbędę, a to właśnie ze względu na tę okładkę:

 Czy ta okładka nie jest cudowna?!

 

4. Książka, o której myślałam, że mi się nie spodoba, ale którą ostatecznie polubiłam: „Dywizjon 303“

W latach, kiedy chodziłam na podstawówkę, to mieliśmy jako lekturę „Dywizjon 303“ Arkadego Fiedlera. W ogóle nie chciałam się za nią zabrać, lizcyłam na to, że dam tacie przeczytać, a on mi później opowie fabułę i coś o bohaterach. Taki był mój pierwszy plan, ALE na lekcji czytaliśmy fragmenty tej lektury i trochę mnie to nawet zachęciło do przeczytania, więc pewnego dnia siadłam sobie nad tą książką i skończyłam ją tego samego dnia. Tak się wciągnęłam, więc bardzo Wam ją polecam, jeżeli zaniedbywaliście w szkole lektury, to ta właśnie jest warta przeczytania nawet po wielu latach ukończenia szkoły podstawowej, czy liceum.

 

5. Książka, o której myślałam, że ją polubię, ale stało się dokładnie odwrotnie: „Siedmiu mężów Evelyn Hugo“

Nikogo tutaj nie chę obrażać, czy wyzywać, zamieszczając w tej kategorii akurat tę książkę. Nie chciałabym też za dużo komentować, więc powiem tylko, że oczekiwałam coś wielkiego, ale na koniec się rozczarowałam. Dla mnie to jest średnia pozycja 🙍....

 

6. Nieoczekiwany plot twist/rozwiązanie fabuły, którego się niespodziewałam:  „Opowieści z Narnii - Ostatnia Bitwa“

Nie chciałabym tu spojlerować, bo znajdą się zapewnie tacy, którzy nie mieli okazji czytać wszystkie lub ostatni tom „Opowieści z Narnii“, więc powiem tylko w skrócie: to był chyba mój największy plot twist w czasach mojego zaczytanego dzieciństwa. Po przeczytaniu w pierwszej kolejności nie zrozumiałam, co się właściwie wydarzyło, ale kiedy przeczytałam zakończenie znowu, to... Sztos.
Nie wszyscy lubią to zakończenie tej ostatniej części, ale chociaż było ono smutne, to mi ostatecznie się spodobało. Nie oczekiwałam, że pan Lewis właśnie tak zakończy „Opowieści z Narnii“, ale myślę, że napisał to dobrze.

 

7. Autor książki, po którym się wiele nie spodziewałam, ale który mnie zaskoczył: Rainbow Rowell

Całkiem dawno temu, kiedy zabierałam się za „Fangirl“ autorki Raibow Rowell, nie spodziewałam się, że całkiem bardzo mi się ta książka spodoba, a że autorka zaskoczy mnie swoim twórczym pisaniem. Spodobał mi się warszatat jej pisania szczególnie ,kiedy autorka przedstawiła nam kawałek pracy pisemnej głównej bohaterki, który sama później sobie zapisałam na samoprzylepną karteczkę i wkleiłam do notatnika, gdzie zapisuję cytaty i opisy z różnych książek.

Teraz szczególnie nie jestem dużą fanką twórczości tej autorki, bo już mnie nawet rozczarowała, ale miło będę wspominać na „Fangirl“, za którą mam w planach kiedyś się znowu zabrać.

 

8. Motyw w książkach, o którym myślałam, że go nienawidzę, ale ta książka mi się spodobała: trójkąt miłosny w „Dotyku Julii“

Były czasy, kiedy trójkąty miłosne były mi obojętne, potem je szczerze znienawidziłam, a teraz mnie maksymalnie wkurzają swoją powtarzalnością. W „Dotyku Julii“ mamy do czynienia z trójkątem miłosnym, bo książka została wydana właśnie w tych czasach największego rozkwitu trójkątów miłosnych w YA książkach. Podczas czytania nie wiedziałam, że ten trójkąt miłosny tam będzie, ale jednak nie wkurzyło mnie to, jak za każdym razem. Po prostu brnęłam dalej z fabułą, po cichu kibicując tej drugiej zielonookiej męskiej osobie w trójkącie, a kiedy tego pierwszego błękitnookiego miałam dosyć, to otrzymałam fabułę, która bardziej skupiała się na moim faworycie. Właśnie dlatego „Dotyk Julii“ spodobał mi się, chociaż miałam tutaj do czynienia z moim najbardziej nielubianym motywem książkowym.

 

9. Książka, którą polubiłam, chociaż nie czytam raczej takiego gatunku: „Biała gorączka“

Nie ciągnęło mnie jakoś specjalnie do reportaży, ale po trafieniu na „Białą gorączkę“ 
Jacka Hugo-Badera, zrozumiałam, że wcale te reportaże nie są takie złe...

 

10. Książka z mojego TBR'u, która może mnie zaskoczyć: „Sierota, bestia, szpieg“

Liczę na to, że wiele książek z mojego TBR'u mnie pozytywnie zaskoczy, wtym właśnie pozycja „Sierota, bestia, szpieg“ Matta Killeena. Ta pozycja opowiada o Żydówce Sarze, która na początku drugiej wojny światowej dostanie ofertę nie do odrzucenia - w zamian za szpiegowanie w elitarnej szkole niemieckiej, zostanie wywieziona z Niemiec.

września 01, 2020

Okrutna pieśń, czyli pierwsza lektura od V.E.Schwab - /recenzja książki/

Okrutna pieśń, czyli pierwsza lektura od V.E.Schwab - /recenzja książki/
 

Na mojej półce stały od jakiegoś czasu dwie książki autorki Victorii aka V.E. Schwab, a mianowicie „Vicious“ i „Okrutna pieśń“. Bardzo chciałam poznać tę autorkę, więc wybrałam na początek właśnie pierwszy tom dulogii Świata Verity, czyli „Okrutną pieśń“. Czy warto ją przeczytać i zacząć przygodę z książkami V.E. Schwab? Zapraszam na recenzję!

Mamy tutaj świat dystopijny i Miasto Prawdy, w którym znacznie ważną rolę odgrywają trzy rodzaje potworów: Corsaje, Sunaje i Malchaje. Przed jakimś czasem to miasto zostało podzielone na Południowe i Północne. Po każdej stronie rządzą zupełnie inni przywódcy różnymi sposobami. W jednym za bezpieczeństwo przed potworami można zapłacić, w drugim życie jest mniej bogatsze. Głównymi bohaterami są Kate Harker i August Flynn, potomkowie tych przywódców. Kate jest córką okrutnego przywódcy Harkera, który ma pod sobą dwa rodzaje potworów, którym cierpliwość się kończy i zaczynają się później buntować. August jest potworem, jednym z trzech jedynych Sunajów, którzy skradają duszę grzeszników poprzez muzykę. 

On jednak sam chciałby być człowiekiem, a Ona prawie tak okrutnym potworem jak jej ojciec.

Tych dwoje spotyka się w Akademii Colton, gdzie August musi ukrywać swoją tożsamość potwora, by być na blisku Kate, którą ewentualnie mogą Flynnowie wynegocjować z Harkerem, by utrzymać rozejm.

Książka ta jest z gatunku urban fantasy, z którym nie miałam jeszcze zupełnie do czynienia i muszę przyznać, że bardzo mi się spodobała. Jest to oryginalnie wykreowany dystopijny świat z ciekawą historią i potworami, z których mnie osobiście Sunajowie zaciekawili najbardziej. Bohaterowie nie są płytcy, książkę czyta się szybko i płynie się przez nią, tak jakbyśmy oglądali dobry serial. Szczerze, byłoby super coś takiego zobaczyć w serialowej produkcji. 

Autorka V.E. Schwab zaskoczyła mnie pozytywnie, polubiłam jej styl pisania, który bardzo dobrze przedstawiał nam emocje bohaterów i nie tylko. Jednak na początku można trochę się pogubić, bo informacje o tym świecie otrzymujemy dość sporadycznie, ale jak już to solidnie (np. lekcja historii). Ten świat mnie bardzo zainteresował, więc liczę na to, że więcej dowiem się w drugim tomie, po który jak najbardziej sięgnę.

Dla kogo ta książka? Dla wszystkich, którzy lubią gatunki young adult, urban fantasy osadzone w dystopijnym mrocznym świecie. Dla tych, którym nie przeszkadza parę scen z przemocą i głównie dla tych, którzy chcieliby zacząć czytać twórczość V.E. Schwab.


 

Copyright © 2016 Popkulturalna Sydney , Blogger