stycznia 29, 2021

Mr. Sunshine - najlepszy serial historyczny ? - recenzja k-dramy bez spoilerów#2


Mr. Sunshine zajmował do niedawna miejsce na mojej to be watch liście i nieczekając długo spędziłam z tą k-dramą kilkanaście przyjemnych wieczorów. Jest to produkcja na bardzo wysokim poziomie, ze świetną grą aktorską i całą fabułą, która nam opowiada o bardzo ważnych rzeczach, o których my, Europejczycy za bardzo nie wiemy, a mowa tutaj oczywiście o historii Korei, czasami bardzo podobnej do losów samej Polski. Zanim przejdę do omówienia wszystkich zalet, tego cudownego widowiska, zapraszam na zapoznanie się z fabułą tego serialu.

Fabuła

Serial opowiada o życiu kilku ważniejszych bohaterów i parę pobocznych, które się ze sobą różnie łączą. Niezaprzeczalnie jednak mamy tutaj głównego bohatera, który nazywa się Eugene Choi i jest żołnierzem i kapitanem amerykańskiego korpusu piechoty morskiej. Kiedy był małym dzieckiem, po śmierci swoich rodziców niewolników uciekł do Stanów Zjednoczonych z Joseon. Tam się błąkał, wyśmiewany ze swojego pochodzenia, ale miał swojego przyjaciela misjonarza, który go wspierał. Później wstąpił do armii i znowu powrócił po latach do swojej ojczyzny, którą przestał tak nazywać od dawna. W Joseon jednak się pozmieniało, a dawną Koreę zaczynają powoli rozdzielać między siebie Japonia, Stany Zjednoczone i Rosja. Powstała tajna armia partyzancka, w której skład wchodzi młoda arystokratka Ae Shin.

Tych dwóch spotka się w najbardziej nieoczekiwanym momencie i zaczyna się poznawać, czasami współpracując. Z czasem poczują coś więcej do siebie.

Jednak Eugene będzie zadawał sobie pytania, czym jest dla niego ojczyzna i dla kogo warto się poświęcić, bo nic już nie jest dla niego takie oczywiste, jak było przed i tuż po przyjeździe do Joseon.

 

Bohaterowie

Oprócz naszego głównego bohatera, wspominałam o Ae Shin, bardzo silnej i niezależnej młodej arystokratce, która walczy całym swoim sercem i życiem o wolność Joseon. Ta dziewczyna nie czeka aż ją ktoś wybawi z niezręcznej sytuacji, bierze chustę, płaszcz, broń i często ryzykując własnym życiem sabotażuje, niemiłosierdnie strzela do wrogów, bo tak będzie lepiej dla upadającego cesarstwa. Obie postacie, Eugene i Ae Shin bardzo przypadły mi do gustu i kibicowałam im od pierwszego ich spotkania aż po samiuśki koniec.

Do Goo Dong Mae miałam na początku inne podejście, ale to zmieniło się o 180 stopni po kilku odcinkach. Goo Dong Mae jest synem rzeźnika, czyli człowieka o bardzo niskim statusie społecznym, więc po śmierci rodziców ucieka do Japonii, nie chcąc żyć takim samym życiem. Powraca do Joseon jako przywódca Stowarzyszenia Musin, mając swoich lojalnych towarzyszy, okrutnie rozprawia się z mieszkańcami Joseon. Na początku nie za bardzo przypadł mi do gustu, może ze względu na jego zbyt wielką okrutność, ale jak wspominałam, im dalej oglądałam, to tym bardziej lubiłam tę postać. Wielkie brawa dla świetnej kreacji tej postaci przez aktora Yoo Yeon Seoka, który jest w rzeczywistości zupełną odwrotnością charakteru Goo Dong Mae.

 

Dalej mamy tu narzeczonego Ae Shin, młody pisarz, który niejednokrotnie wywoływał uśmiech na twarzy, przez swoje trochę pochopne odbieranie rzeczywistości, ale to dzięki niemu zrodziła się przyjaźń między „trzema wrogami“ a bromance między nimi jest nie zastąpiony! Z resztą to na niego można było polegać w każdej sytuacji.

Muszę wspomnieć jeszcze o właścicielce hotelu, która była też ciekawie wykreowana, chociaż moją sympatię zdobyła dopiero w ostatnich odcinkach.

Muzyka

Nie byłabym sobą, gdybym nie napisała coś o ścieżce dźwiękowej tego cudeńka. Podobnie jak w większości dram, można tutaj posłuchać utwory śpiewane, jak i instrumentalne. Uważam, że twórcy świetnie dobrali muzykę dla tej dramy, ponieważ dokładnie oddaje taki sam charakter, jaki ma Mr. Sunshine, a to smutny, czasami przejmujący, ale zawsze z nutą nadziei, na którą nie można zapominać w najciemniejszych chwilach życia. Oprócz piosenek śpiewanych, urzekła mnie i instrumentalna ścieżka dźwiękowa, napisana przez tych samych twórców, co napisali soundtrack do CLOY, więc nie dziwię się, że w miarę tak samo mi się spodobało, jak poprzednio.

 

Moja opinia i dlaczego WARTO oglądać

Mr. Sunshine ogromnie mi się spodobał, bo jak już wspominałam, jest to drama na wysokim poziomie, ze świetną kreacją charakterów, grą aktorską, no i niesamowitym klimatem historycznym. Sama opowieść jest snuta jak epos bohaterski z niestety tragicznym końcem (to dlatego w ostatecznej ocenie odjęłam jedną gwiazdkę). Jednak zdecydowanie polecam obejrzeć każdemu, kto interesuje się historią, nie tylko koreańską. Trzeba podchodzić do tej dramy z dystansem, bo coś jest fikcyjne, a coś jak najbardziej prawdziwe. Całość jest na podstawie historii. Polecam też wszystkim miłośnikom k-dram i tym dopiero początkującym, chociaż na sam początek przygody z k-dramami może to być za duży kawałek na raz. Nie chodzi mi o to, że by się nie spodobało, ale o to, że lepiej do niektórych rzeczy trzeba przywyknąć (mam tu na myśli np. tempo dynamiki i inne rzeczy, typowe dla koreańskiej popkultury), zanim się obejrzy coś, co lepiej by doceniono po zaznajomieniu się z tym konkretnym podwórkiem światowej popkultury. 

Chciałabym jeszcze zaznaczyć, że są tutaj dość brutalne i krwawe sceny, więc ostrzegam te osoby, które nie przepadają za takimi scenami.

Na koniec chciałabym dodać tylko jedno : oglądajcie, bo to świetny serial, który niejednokrotnie pokazuje, że stać go na więcej niż zachodnie produkcje, nam dobrze znane.

P.S.: dodaję, jak tradycyjnie kilka utworów wartych posłuchania, zdecydowanie zwróćcie uwagę na „One More Step“ - genialny utwór soundtrackowy! A piosenka Elaine jest moim ulubieńcem...

  
 


 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Popkulturalna Sydney , Blogger