października 09, 2020

Emily in Paris - recenzja serialu

 Całkiem niedawno Netflix wrzucił miniserial opowiadający o młodej Amerykance, która rozpoczyna pracę w biurze marketingowym Savoir w Paryżu. Kiedy obejrzałam zwiastun, to nie mogłam się doczekać premiery Emily in Paris. Wydawało mi się, że to będzie serial totalnie w moim guście, no i pomimo, że mi się generalnie spodobał, to tak zupełnie nie trafił do mojego gustu.

 Zacznę chyba od tego, że sam pomysł na miniserial mi się spodobał, a perypetie głównej bohaterki, zagranej przez Lily Collins, wywoływały uśmiech na twarzy. Ogólnie z bohaterami można fajnie się zżyć i polubić nawet ostrą szefową Emily, Sylvie.


 Jednak fabuła w większości opiera się tylko na miłosnych dramach głównej bohaterki. Rozumiem, w końcu jest to komedia romantyczna, ale nawet te czasami przekazują inne wartości, niż tylko dylematy, którego faceta wybrać... W dodatku miałam przeczucie, jakby bohaterce wszystko za łatwo jakoś wychodziło. Było parę chwil, kiedy bohaterka miała gorszy dzień, ale generalnie za szybko zawsze wychodziła z danych problemowych sytuacji. To jeszcze nie wspominam o w głowie nie mieszczącym się błyskawicznym znajdowaniu nowych znajomości, co jest raczej nierealne w naszym świecie.

W ogóle cały serial ma miejsce w Paryżu, a właśnie Paryżu mi trochę zabrakło. Jasne, fabuła całkiem opierała się na tym mieście zakochanych, ale odniosłam wrażenie, że go zepchnięto na drugi plan. Podobnie było z językiem francuzkim. No jednak liczyłam na trochę więcej Paryżu.

Co było zdecydowanie na plus, to stroje głównej bohaterki i nie byłabym sobą, gdybym tutaj nie napisała o wpadającej w ucho ścieżce dźwiękowej!


Podsumowując, pomimo niedociągnięć fabularnych, Emily in Paris mi się spodobał i na pewno będę oglądała następny sezon.

A Wy oglądaliście już Emily in Paris? Co o nim sądzicie?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Popkulturalna Sydney , Blogger