lipca 28, 2020

Mini książkowe recenzje #1 - Będzie bolało/ Może tym razem/ Siedmiu mężów Evelyn Hugo/ Wiecznie żywy

Mini książkowe recenzje #1 - Będzie bolało/ Może tym razem/ Siedmiu mężów Evelyn Hugo/ Wiecznie żywy



Pierwsze cztery książki z mojego TBR, nie licząc „Trzy kroki od siebie“ ! Yeeey ... No tak, wiem, jeszcze sporo książek przede mną, ale na pewno jakoś zdążę więcej przeczytać 😊.
Teraz przejdźmy do rzeczy - „mini książkowe recenzje“ będą się pojawiać co jakiś czas, kiedy przeczytam jakąś grupę książek, nie tylko z TBR. Oczywiście, jak będę się chciała bardziej rozpisać o jednej pozycji, to pojawi się osobny post na ten temat.
Zaczynajmy!

Będzie bolało - Adam Kay


Historia drogi kariery lekarza, samego autora tej kiążki, która pomimo trudniejszych tematów jest prostą w odbiorze, nawet przez nie wtajemniczonych w świat medycyny. Jest pisana w formie dziennika stażysty, który powoli wspina się po szczeblach kariery lekarskiej, opowiadając o prześmiesznych, absurdalnych, ale i też wzruszających momentach pracy lekarza. Przy czytaniu towarzyszy nam świeży, czasami sarkastyczny humor autora, wspominając o tych prawdziwych wydarzeniach jego byłej pracy.
Książka, po której „nie bolało“, ale raczej którą się będzie miło wspominać i która zachęci do czytania więcej „okołomedycznych książek“. Polecam wszystkim, a tym którzy się interesują, chociaż trochę medycyną, to lektura obowiązkowa.

Może tym razem - Kasie West


 Zdecydowanie jedna z idealnych pozycji na lato mojej biblioteczki. Opowiada historię Sophie i Andrew, którzy spotykają się przez rok na dziewięciu nie tylko miejskich imprezach. Sophie nie przepada z początku za aroganckim Andrew z bogatej rodziny, ale marząc o dostaniu się na uniwersytet w Nowym Jorku, decyduje się zacisnąć zęby i dalej pracować dla miejskiej kwiaciarni, w tym szykować ozdoby na miejskie imprezy, gdzie gotuje znany kucharz, ojciec Andrew.
Opowieść Kasie West jest lekką i przyjemną w czytaniu, dlatego zdecydowałam ją polecać specjalnie na lato. Czyta się ją szybko a klimaty imprez miejskich świetnie służą jako tło nieskomplikowanej fabuły. Książka na raz, ale fajna pozycja na letni wieczór lub na zrelaksowanie się po długim dniu.


Siedmiu mężów Evelyn Hugo

- Taylor Jenkins Reid


Tytuł jak najbardziej pasuje do historii, bo książka opowiada właśnie o siedmiu mężach sławnej, fikcyjnej aktorki Evelyn Hugo, której życie jest znane z kilka skandali, ale też i oddania się karierze w Hollywood. Właśnie z taką filmową ikoną, porównywalną do Marylin Monroe i mojej ulubionej Audrey Hepburn, ma przeprowadzić wywiad Monique Grant, którą pono osobiście wybrała sama Evelyn. Dlaczego właśnie Monique ma jako pierwsza usłyszeć prawdziwą opowieść słynnej gwiazdy o jej burzliwym życiu?
Książka tyle razy zachwalana przez każdego napotkanego recenzenta na BookTubie, Bookstagramie i Bookblogu i na portalach recenzenckich. Skoro taki szum około książki z tematami filmu, Hollywood w drugiej połowie XX. wieku, to musiałam przeczytać, by się na własnej skórze przekonać czy warto. Szczerze, to jestem chyba jedną z bardzo nielicznej grupy czytelników, którym się książka słabo spodobała. Fabuła często mnie zaskakiwała, a książka jednak trochę jest wciągająca, chociaż opowiada o słodko-gorzkim życiu poza kulisami sławnej aktorki - to by było na tyle plusów. Liczyłam na więcej pokazanie kulisów Hollywood, nie tylko na walkę aktorki o nowe role i całodobowe pokazywanie na co ją stać i jak daleko może się posunąć, by zdobyć właśnie tę rolę. Rozumiem, że dla osób takich jak ona było trudne pokazać publiczności i światu, kto właściwie jest jej życiową miłością, nie narażając siebie i drugą połówkę na stratę reputacji. Takie poświęcenia są zrozumiane, chociaż  z drugiej strony, nie nazwałabym tej historii, jako najlepszą historię miłosną. Czekając na końcowy plot twist, zmuszałam się do czytania, bo opowieść z początku w ogóle, nawet i w połowie, mnie nie wciągała. Dopiero później mnie wkręciła, ale koniec mnie za bardzo nie zaskoczył, trochę się domyślałam, z kim to będzie miało związek i dlatego wcale nie wbił mnie w fotel.
Podsumowując, liczyłam na znacznie więcej.


Wiecznie żywy - Isaac Marion


Co by powstało, gdybyśmy historię Romea i Julii przenieśli do czasów apokalipsy zoombie? Powstałaby właśnie ta bardzo znana historia w niezwyczajnym wydaniu. W sumie o tym właśnie jest „Wiecznie żywy“, ale z wieloma różnymi szczegółami. Nasz główny narrator, zoombie, nazywa się R (resztę imienia nie pamięta) i opowiada nam historię ze swojego punktu widzenia, w postaci wewnętrznego monologu (zoombie za bardzo nie są gadatliwi), trafnie postrzegając rzeczywistość obok, pomimo bycia zoombie. Przypadkowo zjada mózg byłego naszej głównej bohaterki Julie, którą postanawia po ataku innych zoombie ukryć.
Po tym, jak obejrzałam film, chyba ze dwa lata temu, postanowiłam przeczytać też książkę. Fabuła bardzo mi się spodobała, a zarówno film i książkę będę polecać. Podobało mi się trochę inne podejście do słynnego dramatu Szekspira, więc jeżeli chcielibyście przeczytać coś innego, z tematyką postapokaliptyczną i ze zoombie, niegłupim romansem, to śmiało czytajcie serię Isaaca Mariona.


lipca 21, 2020

Crash Landing On You - recenzja, czyli moje pierwsze spotkanie z k-dramą

Crash Landing On You - recenzja, czyli moje pierwsze spotkanie z k-dramą



 Nigdy bym niepomyślała, że jeden koreański serial stanie się moim najbardziej ulubionym ze wszystkich, których kiedykolwiek widziałam. Tak się właśnie stało z k-dramą „Crash Landing On You“, którą obejrzałam niedawno. Chciałam sobie zrobić przerwę od skandali i intryg Nowego Jorku z „Gossip girl“ i pomyślałam, widząc CLOY w mojej liście netflixa, że obejrzę sobie, by się trochę oderwać i zrelaksować. W ogóle nie oczekiwałam czegoś tak pięknego i przyjemnego w oglądaniu.
Nigdy nie byłam zainteresowana koreańską popkulturą, nie ciągnęło mnie obejrzeć k-dramy, posłuchać k-pop i tak dalej... Ale po przeczytaniu posta na blogu gosiarella.pl , w którym dowiedziałam się o tym serialu, postanowiłam dorzucić go na moją listę do obejrzenia w przyszłości. Tak się złożyło, że akurat teraz obejrzałam i po prostu nie mogę się zainteresować w ten moment czymś innym. Dlaczego warto obejrzeć? Zapraszam do czytania.

O czym opowiada?

Serial opowiada nam co prawda bardzo nieprawdopodobną historię,bo o Yoon Se-ri bogatej właścicielce firmy Seri's Choice z Korei Południowej, która testując nową firmową odzież do ekstremalnych sportów podczas lotu paralotnią, ląduje w Korei Północnej, gdzie znajduje ją kapitan kampanii wojskowej  Ri Jeong Hyeok i postanawia ją ukryć. Jak się chyba domyślacie, między nimi zacznie się powoli rodzić uczucie.
Na początku myślałam, że będzie to jakiś melodramatyczny romans, za bardzo nic nie wznoszący do życia i podobny do wszystkich innych, które już gdzieś widzieliśmy. Otóż, myliłam się! Oprócz oczywiście delikatnego romansu między dwójką głównych bohaterów, znajdziemy tutaj wiele innych wątków pobocznych, w tym np. problematyczne stosunki rodzinne, originalne przedstawienie postaci głównych i pobocznych, mnóstwo akcji, plot twisty, momenty, które wzruszają i śmieszą i wiele innych...


Bohaterowie

Jak już wspominałam, twórcy oryginalnie nakreślili bohaterów głównych, jak i pobocznych, warto wspomnieć też imponujący rozwój postaci w trakcie całego serialu.
Główna bohaterka Se-ri, zmienia się po wypadku, po którym ląduje w zupełnie różnym miejscu do tego w jakim była przyzwyczajona żyć, na trochę inną osobę, którą ukrywała głęboko pod przykrywką ostrej szefowej. Kiedy trafia do Korei Północnej, stara się najpierw ukrywać a potem wpasować się w ten całkiem inny świat, doprowadzając czasami do groteskowych scen, a czasami do nawet wzruszających. Jest po prostu ludzka i chyba każda z nas zachowałaby się podobnie w takich sytuacjach. Próbuje rozgryźć kapitana Ri, który nie jest za bardzo otwartym gościem, ale na którego można polegać w każdej sytuacji. Jednak poznając trochę z jego przeszłości, zrozumiemy dlaczego tak zamknął się w sobie, a aż za pomocą Se-ri zaczyna czerpać radość z chwil i swojej dawnej pasji.
Ich droga, na której powoli rodzi się uczucie między nimi jest niesamowicie nakreślona. Zupełnie coś innego niż zachodnie produkcje, na które byłam przyzwyczajona. Mogę z resztą stwierdzić, że wyszło nawet lepiej i nie mogłam się napatrzyć tych śmiesznych, ale zarazem i wzruszających momentów głównej pary.
Poznajemy również kilka żołnierzy, którzy nie uważając, doprowadzili do tego, że Se-ri trafiła przed dom kapitana. Ci żołnierze rozbawiali mnie za każdym razem do łez i swoją różnością charakterów dodawali całej w zasadzie smutnej historii humor zawsze tam, kiedy już nam go zaczyna brakować. Jeszcze śmieszniejsze jest to, że jeden z tych żołnierzy ogląda potajemnie południowokoreańskie seriale i na podstawie nich tłumaczy reszcie załogi, co właśnie miała Se-ri na myśli, doprowadzając tym do różnych śmiesznych momentów. I ta opiekuńczość wobec Se-ri zarazem jak kapitana Ri, tak i tej przezabawnej grupy żołnierzy nie znała granic.


Jeszcze warto wspomnieć inne poboczne postacie, w tym grupę kobiet z osiedla północnokoreańskiego, gdzie trafiła Se-ri, ukrywającego się oszusta z Korei Południowej i wiele innych.
Oprócz głównej pary mamy tutaj i parę poboczną, która nie mniej wzrusza i sprawia, że im kibicujemy aż do samego końca.
Polubiłam ich wszystkich.

Kontrast między Koreami

Jak już z fabuły wynika, możemy się spodziewać tutaj znacznego kontrastu między Koreą Południową i Koreą Północną. I rzeczywiście go dostajemy.
Podczas oglądania, narzucanych różnic pomiędzy tymi dwoma państwami jest mnóstwo, począwszy od akcentu, przechodząc przez różnice w codziennym życiu i kończąc na ustroju państwa. Sama nie potrafię powiedzieć, czy rzeczywiście twórcy nakreślili rzeczywisty wizerunek Korei Północnej, ponieważ osobiście wiem o tym państwie tylko kilka rzeczy, ale czytałam, że bardzo dobrze przedstawili nam zwyczaje i stroje mieszkańców. Aktorzy nawet nauczyli się akcentu północnokoreańskiego, który jednak się różni od tego południowego, co rzeczywiście dodało świeżości do produkcji.
Na początku każdego odcinka mamy krótką notkę, że wszystkie organizacje, wydarzenia i postacie są fikcyjne, więc nie możemy brać tej dramy jako zupełne odzwierciedlenie Korei Północnej, ale myślę, że jednak na podstawie tego, co czytałam i oglądałam, że twórcy podeszli do tego tematu na podstawie zeznań i opowiadań zbiegów północnokoreańskich, więc podstawowy zarys na pewno jest prawdziwy.
Podobało mi się, że chociaż stosunki między tymi państwami są wrogie, to nie znajdziemy tutaj Koreę Północną przedstawioną jak  „najgorsze z najgorszych“, ale pokazana została i z tej dobrej strony, gdzie głównie mieszkańcy wioski i ich życia skradają całą uwagę widza i powodują, że ich zaczynamy lubić i im kibicować.



Magia historii

Bardzo się zakochałam w historii, opowiedzianej właśnie przez ten serial. Od początku aż do samego końca trzyma nas, że musimy oglądać dalej. Historia miłosna  głównych bohaterów jest tak pięknie opowiedziana, ponieważ nie jest oparta na jakiejś toksycznej podstawie ani podobna do „Romea i Julii“, jak by się mogło na początku wydawać. Mamy tutaj powoli budujące się uczucie, oparte na zaufaniu i poświęceniu, doprawione często wspominanym przeznaczeniem. Szalenie mi się spodobały flashbacki z przeszłości bohaterów, którzy już wiele razy się spotkali w najbardziej emocjonalnych własnych momentach, w ogóle o tym nie wiedząc. Tyle przezabawnych scen z drużyną żołnierzy, grupy kobiet z osiedla i drugoplanową parą - dopełniają historię tyloma niezapomnianymi momentami zaraz obok tych z głównymi bohaterami. Już dużo obejrzałam romantycznych komedii, seriali i innych filmów, ale z czymś takim jeszcze się nie spotkałam. Zdecydowanie najbardziej magiczna historia, jaką widziałam lub czytałam.
Opowieść dopełniają flashbacki i epilogi, które możemy zobaczyć po lub przed napisami końcowymi, więc polecam oglądać odcinki aż do samego końca. Dzięki tym epilogom możemy zrozumieć dlaczego coś się wydarzyło właśnie tak, a nie inaczej lub możemy widzieć  te same sceny z różnych punktów widzenia, patrząc np. z perspektywy innych postaci.

Moje wrażenia i dlaczego warto oglądać

Po pierwsze oprócz niebanalnej historii miłosnej, możemy tutaj znaleźć wiele innych wątków pobocznych, charakteryzujących wiele postaci i środowisk, w których żyją, a nawet kilka scen akcji. Mamy tutaj obraz Korei Północnej trochę wymyślonej, ale opartej na prawdziwych zeznaniach innych ludzi, którzy stamtąd pochodzą. Dzienne rutyny mieszkańców Korei Północnej i Południowej są przedstawione w zabawny sposób licznych przeżyć postaci pierwszoplanowych jak i drugoplanowych.
Przepięknych lokacji także nie brak, nie tylko tych ze Szwajcarii, które sprawiają, że aż chciałoby się tam zaraz pojechać.


Do tego bardzo przyjemna ścieżka dźwiękowa, która czasami działa jak dodatkowy wyciskacz łez, aktywujący się w przypadku niepowodzenia tego pierwszego w formie scen.
Trzeba wspomnieć o genialnie zagranych rolach przez aktorów pierwszoplanowych i drugoplanowych. Hyun Bin i Son Ye-jin tworzą razem niesamowitą chemię między głównymi bohaterami, którą nie tak łatwo spotkać w innych produkcjach.
Czy trzeba wyliczać dalej?


Ja sama po obejrzeniu tej dramy miałam takiego kaca, że zdecydowałam się na natychmiastowy rewatch. Bardzo polecam wszystkim, którzy chcieliby obejrzeć coś innego od tych zachodnich produkcji, coś wzruszającego, ale zarazem z dużą dawką humoru. Polecam także dla tych, którzy jak ja, nie oglądali nigdy żadnej k-dramy lub innego koreańskiego serialu - CLOY jak najbardziej zachęci do oglądania i zapoznania się z popkulturą koreańską.

P.S. Dorzucam dwa utworki, które najbardziej mi się spodobały z całego soundtracku, ale polecam przesłuchać całego, ponieważ zdecydowanie warto posłuchać takie soundtrackowe muzyczne perełki.



lipca 13, 2020

Pięć muzycznych ulubieńców#1 - Tom Odell/ Robbie Williams/ Michael Bublé/ MIKA/ Jack Savoretti

Pięć muzycznych ulubieńców#1 - Tom Odell/ Robbie Williams/ Michael Bublé/ MIKA/ Jack Savoretti

Postanowiłam przybliżyć trochę mój gust muzyczny czytelnikom, więc zaczynam postem „Pięć muzycznych ulubieńców“, w którym poznacie jakich wokalistów najczęściej słucham oraz dołączę kilka moich ulubionych kawałków muzycznych tych właśnie wokalistów. W tego typu postach będzie zawsze piątka muzyków, chociaż jest ich znacznie więcej. Później na blogu pojawią się także następne posty z tej serii, ale będą opowiadały też o wokalistach, jak i o wokalistkach lub grupach muzycznych nie tylko zagranicznych.


Robbie Williams - moje dzieciństwo


Robbie'go Williams'a słucham już od dzieciństwa, a moim najbardziej ulubionym utworem było „Tripping“. Słuchałam też album Swing When You’re Winning, bo baardzo uwielbiam swing i jazz, więc ten album jest jakby takim moim pierwszym spotkaniem z taką właśnie muzyką. Teraz lubię słuchać największe przeboje ( np. „Angels“ , „Love supreme“) Robbie'go i nie tylko. Następne albumy, do których lubię wracać to:The Heavy Entertainment Show (z którego możecie kojarzyć „Party like a Russian“) iSwings Both Ways(taa... następny album z muzyką swing, które naprawdę polecam, jeżeli takie są Wasze klimaty)

Moja piątka  ulubionych kawałków: „David's song“ (takie trochę inne „Angels“, ale mi się bardziej podoba), „Somethin' stupid“, „Candy“, „Tripping“, „Go gentle“



MIKA - muzyka, która wzrusza i śmieszy zarazem


Z  tym wokalistą też jest związane moje dzieciństwo, ale trochę mniej niż z RW. Na utwory takie jak „Grace Kelly“ i „Happy Ending“ miło wspominam, a jeżeli jesteście jego fanami, to polecam też album „Sinfonia Pop“, gdzie usłyszycie przeróbki jego największych hitów w wersji symfonicznej (najbardziej uwielbiam „Stardust“, który w wersji symfonicznej jest po prostu magiczny). MIKA potrafi tworzyć muzykę, przy której można popłakać i zarazem się pośmiać (wyraźny kontrast możecie usłyszeć już w wyżej wspominanych GK i HE). Też jak najbardziej polecam jego ostatni krążek My Name Is Michael Holbrook (z którego może słyszeliście w radio „Ice Cream“ , a ja polecam i uwielbiam także „Paloma“, „Tiny Love“ i „Dear Jealousy“). Jego śpiew jest bardzo charakterystyczny, bo potrafi śpiewać w bardzo szerokiej skali tonów.

Moja piątka ulubionych kawałków: „Happy Ending“, „Grace Kelly“, „Underwater“ , „Love today“, „Origin of love“



Tom Odell - niezwykły charakter głosu


Uwielbiam głos i muzykę Toma. Niedoceniałam go z początku, ale przed rokiem się po prostu zakochałam w jego muzyce. Utwory ma niezwykle klimatyczne, niektóre bardziej smutne, niektóre weselsze. Kiedy jestem smutna, potrzebuję się zrelaskować, albo nawet zmobilizować, to słucham utworów Odell'a. Sam Tom jest też bardzo sympatycznie skromny, no i gość ma talent. Uwielbiam także jego covery (np. cover „Video Games“ od Lany Del Rey). Chciałabym, by więcej ludzi go kojarzyło nie tylko z „Another love“ (ten utwór jest i tak moim bardzo ulubionym).

Moja piątka ulubionych kawałków: „Another love“, „Somehow“ (wg mnie najpiękniejsza piosenka wszechświata) „Go tell her now“, „Till I lost“, „Wrong crowd“



Jack Savoretti - szczypta włoskiej muzyki


Tego wokalistę odkryłam całkiem niedawno, ale od razu znalazł się w gronie moich ulubionych piosenkarzy. Jest to angielski piosenkarz z włoskim pochodzeniem, dlatego oprócz angielskich przebojów, śpiewa również po włosku. Polubiłam jego specyficzny zachrypnięty głos i oczywiście spodobało mi się jego podejście do uchwycenia muzyki.

Moja piątka ulubionych kawałków: „Whiskey tango“ , „Candlelight“ , „Love is on the line“ , „Catapult“ , „Youth and love“ (jest też wersja z MIKA)



Michael Bublé - nowoczesny Sinatra


Tak sama sobie nazywam go „nowoczesnym Frankiem Sinatrą“, bo jednak można ujrzeć wiele podobieństw. Po pierwsze Bublé jest przede wszystkim znany z coverów sławnych jazzowych piosenkarzy, w tym np. Franka Sinatry i podobnie jak Sinatra, ma baardzo przyjemny głos a jego piosenki, jak covery, tak i własne szybko wpadają do ucha. Lubię go za to, że nawet w takich nowoczesnych czasach, przypomina nam o gwiazdach i przepięknej muzyce zeszłego stulecia.


Moja piątka ulubionych kawałków: „Everything“, „Save the last dance for me“ , „Nobody but me“ , „When you're smiling“ , „It's beautiful day“



I oto kończę dzisiejszy post muzyczny, mam nadzieję, że zachęciłam do słuchania tych artystów, bo myślę, że naprawdę warto. W komentarzach możecie napisać, którzy piosenkarze są Waszymi top 5 😇.











Copyright © 2016 Popkulturalna Sydney , Blogger