października 28, 2019

Tajemnice, maski, przepych i szczypta mitologii nordyckiej: „Roziskrzone noce“ Beatrix Gurian - /recenzja książki/

Tajemnice, maski, przepych i szczypta mitologii nordyckiej: „Roziskrzone noce“ Beatrix Gurian - /recenzja książki/

Czasami uwielbiam się zanurzyć poprzez czytanie książek i oglądanie filmów w takie przepychowe miejsca, jak pałace otoczone rozmaitymi kolorami ogrodów i tajemnicą owianą wokół tego miejsca. Dlatego też sięgnęłam po „Roziskrzone noce“ Beatrix Gurian, która po przeczytaniu opisu z tyłu okładki, obiecywała właśnie taką przygodę.
Zacznijmy od początku, przedstawiając główną bohaterkę, Philę, której matka wkrótce wychodzi za mąż za hrabiego Frederika z północnej Danii. Frederik, jak większość hrabiów posiada piękny, duży pałac, otoczony ogromnym ogrodem, od którego niedaleko nawet na plażę. Brzmi bajkowo, prawda? Jednak cała ta przeprowadzka z jej lubianego miejskiego zgiełku Berlina nie jest dla naszej bohaterki bajką, a gdyby miała wybór, to na pewno by została w mieście.
Phila jest z początku taką typową, trochę zbuntowaną nastolatką, która za bardzo nie toleruje wkładania ładnych sukienek a raczej lubi po prostu powygłupiać sią z koleżankami (w zasadzie jedną, która często jej doradza w sprawach sercowych) lub z jej uroczym młodszym braciszkiem, który jeszcze życie i tą całą przeprowadzkę ma za jedną wielką przygodę. Czytając tę książkę i śledząc losy naszej bohaterki czasami kręciłam głową, gdy Phila podejmowała pochopne decyzje lub nieracjonalnie się zachowywała, ale w ostateczności ją polubiłam.
Wracając do fabuły chciałabym wspomnieć o pierwszym dziwnym zdarzeniu, które spotkało Philę podczas jej podróży do północnej Danii, na zamek Ravensholm. Otóż mała, nieszczęsna sarenka  wpadła pod koła limuzyny, w której podróżowali. Frederik jednak zabija ją przed oczami wszystkich, ale kiedy przyjeżdżają do pałacu, to podczas kolacji nikt już nie pamięta o tym zdarzeniu, oprócz (zgadnijcie kogo) naszej bohaterki Phili. Później Phila zaczyna widzieć bardzo dziwne rzeczy, aż czasami nawet ja nie mogłam w nie uwierzyć i mocno się zastanowiałam, o co mogło naszej autorce chodzić podczas pisania tej powieści.
Dużo akcji rozpoczyna stwierdzenie głównej bohaterki, że na w pałacu Ravensholm jest nawet tajne stowarzyszenie wolnomularskie. Do tego dojdzie niewyjaśniona sprawa, związana z tragicznym wypadkiem byłej żony Frederika i jego córki Madity oraz tajemnica jego syna Nielsa, a wszystko to jest otoczone i w jakiś sposób powiązane delikatnie z mitologią nordycką, która tu i tam odgrywa przewodnią rolę całej fabuły.
Pomimo trochę innych oczekiwań, cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę i będę ją polecać zwłaszcza ze względu na wątek tajnego stowarzyszenia (wolnomularskiego), bo to było dla mnie o wiele ciekawsze niż za szybko potoczony romans Phili i Nielsa.
Myślę, że książka spełniła swoją misję, którą obiecywała, bo mamy tu sekrety, piękną okolicę, niespodziankę w postaci szczypty nordyckiej mitologii, spiski, tajemnice i nawet napięcie towarzyszące przy niebezpiecznych przygodach Phili nie tylko w pałacu Ravensholm. Jeśli takie są Wasze klimaty, to sięgajcie koniecznie! Szczególnie polecam, gdyby ktoś chciał trochę uciec od swoich problemów w takie odległe miejsce, owiane niejedną tajemnicą.
Copyright © 2016 Popkulturalna Sydney , Blogger